czwartek, 9 sierpnia 2018

Między nami kosmos (2017)

Dzisiaj postanowiłam zrecenzować dla was film z nielubianego przeze mnie gatunku: Sci-Fi. Mowa tutaj o ,,Między nami kosmos".


W trakcie przełomowej misji na Marsa Sarah (Janet Montgomery) dowiaduje się, że jest w ciąży. Niestety w wyniku komplikacji poporodowych kobieta umiera zostawiając swojego synka na pastwę losu. NASA stwierdza, że zatai prawdę o okolicznościach jej śmierci, więc o chłopcu wie bardzo wąskie grono osób. W związku z tym Gardner (Asa Butterfield) wychowuje się na Marsie w bazie kosmicznej wśród naukowców. Jako niezwykle uzdolniony 16-latek chce odnaleźć swojego ojca. Jest jednak mały problem - choruje on na wrodzoną łamliwość kości. Przechodzi operacje, która miała pozwolić mu poruszać się, w miarę możliwości, normalnie.
Nastolatek prowadzi rozmowy internetowe z Tulsą (Britt Robertson) - dziewczyną, która miała zniszczone życie. Mieli bardzo interesującą i ciekawą znajomość. Gardner przyjeżdżając na Ziemie i uciekając spod jarzma lekarzy odwiedza ją w szkole.
Razem pojechali na poszukiwania ojca chłopaka i jego świadomości we wszechświecie.


Urzekło mnie zdanie wypowiedziane przez Sarah przed wylotem w kosmos, a mianowicie: ,,Odwaga to przemodlony lęk", co miało znaczyć, że tylko odważni ludzie czują strach i go pokonują.

Muszę przyznać, że niezwykle do gustu przypadły mi ujęcia. Ziemia z kosmosu. Odtworzenie Marsa. Piękne krajobrazy. Pokazano różnorodność Stanów Zjednoczonych: Nowy Meksyk, którego chlubą są pustynie i pomniki narodowe, Kalifornia, która poza byciem najbogatszym stanem może również pochwalić się dostępem do Oceanu Spokojnego i cudownych plaż, Nevada - tutaj nie można nie wspomnieć o Las Vegas.


Rzeczywistość ukazana w produkcji jest prawdopodobna. Nie można wykluczyć, że kiedyś zasiedlimy Marsa. Że będziemy rozmawiać stamtąd z naszymi znajomymi na Skype, przecież teraz rozmawiamy pomiędzy kontynentami. Że nasze laptopy będą przezroczyste.

Gdyby z fabuły został wykluczony wątek miłosny, wydaje mi się, że całość miałaby większy sens. Moim zdaniem romans został dodany dlatego, że jest to modne, ale niekoniecznie dobre - niestety. Relacja Gardnera i Tulsy została przesłodzona. 16-latkowie nie zachowują się w ten sposób. Mógł wyjść ciekawy, przyszłościowy film, a znowu twórcy oparli wszystko na związku. Ale czego możemy wymagać od reżysera (Peter Chelsom), który zajmował się ,,Hannah Montana. Film" i scenografa (Allan Loeb), który stworzył ,,Żona na niby" czy ,,Tak to się teraz robi".


Obsada. Asa Butterfield (klik!) w głównej roli Gardnera był fenomenalny. Pokazał elokwentną, niezwykle ciekawą postać. A w jego niebieskich oczach można było przepaść. Jeśli chodzi o Britt Robertson (klik!) mam problem z jej wiekiem. Mając 27 lat zagrała 17-latkę, co było przesadą. Mimo wszystko pokazała więcej niż w ,,Najdłuższej podróży". Chciałabym, żebyśmy przyjrzeli się sylwetce Gary'ego Oldmana, który był tajemniczy do końca. Porzucił inwestycje swojego życia i odsunął się w cień, ale na koniec wychodzi o nim kilka faktów. Trzeba wspomnieć, że grał on Syriusza Blacka w ,,Harrym Potterze".

Podsumowując, jeśli nie będziecie mieć zbyt wysokich wymagań to ,,The Space Between Us" będzie dla was w porządku. Ale gatunek to powinna być bardziej komediodramat.

Pozdrawiam. :)
Film obejrzysz na: https://www.cda.pl/video/173716609
Znajdziesz mnie na: https://www.facebook.com/seatingmovie/

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz