sobota, 20 czerwca 2015

Wkręceni 2 (2015)

Witam, dzisiaj przychodzę do was znów z filmem polskim i kolejny raz jestem zawiedziona tym, że znajdują się pieniądze na takie gnioty, a dobre scenariusze leżą w czeluściach szafek.
Pragnę zacząć od tego, że ta "komedia" nie jest wcale śmieszna nawet jeśli bardzo chciałaby taka być.


"Wkręceni 2" to kontynuacja pierwszej części, ale o ile jedynka przypadła mi do gusty i miała lekką możliwą w prawdziwym świecie fabułę to dwójeczka zadziałała na mnie odpychająco. Potrafię zrozumieć wszystko, ale "porwanie" i zrobienie z kogoś sobowtóra gwiazdy to dla coś co normalnie nie zdarza się. Mężczyzna odgrywa celebryte i co dziwne prawie każdy nabiera się na ten przekręt. Cóż główny bohater - Tomek - ma żonę która postanawia sprowadzić go do domu.


Mam wrażenie, że Domagała i Kurdej-Szatan muszą występować teraz w każdej polskiej komedii co doprowadza mnie do szewskiej pasji, ale nie mogę narzekać na Pawła ponieważ tylko dzięki niemu dotrwałam do końca, chociaż sprawia wrażenie wiecznie pijanego. Rozumiem, że reżyser (Piotr Wereśniak) chciał opatrzyć film w najbardziej znane nazwiska (np. Anna Mucha, Małgorzata Socha) ale chwaliłoby się gdyby dał szanse młodym aktor, wschodzącym gwiazdą. Dużo przyjemniej by było myśleć "O nowa twarz! Ciekawe kto to, naprawdę fajnie gra!"

Największym błędem reżysera było upodobnienie Bartosza Opani do Bogusława Lindy. Wszyscy dobrze wiemy jak dobry aktorem jest Linda i ile świetnych ról odegrał w polskiej kinematografii. Już lepsze są amerykańskie komedie od tego - powiedzmy to głośno - ścierwa.


Wielkim plusem jest jak dla mnie piosenka Lemon - Nie ufaj mi, bo w Wkręconych była pod koniec, a jest naprawdę cudowna. Przyznam się, że rozśmieszył mnie "koncert" głównego bohatera, playback dawał radę. :)
Nie przypadła mi do gustu piosenka Łukasza Zagrobelnego - Tylko z tobą chcę być sobą.

Taka niepochlebna recenzja na temat powyższego filmu. :)

Pozdrawiam i nie polecam. :)

piątek, 12 czerwca 2015

"Jestem niezgodna. I nie można mnie kontrolować." - Niezgodna (2014)

Na wstępie chciałam przeprosić za brak recenzji w ostatnich tygodniach, ale uwierzcie, że zżera mnie brak czasu, ale spokojnie doczekacie się moich wypocin. 
Dobrze, zacznę od tego, że dzisiejszy film poleciły mi przyjaciółki, a z uwagi, iż został włączony na kółku z angielskiego byłam bardzo zadowolona, ponieważ w domu pewnie wykręciłabym się z tego. 
Dziś biorę pod lupę ekranizacje słynnej, jak dowiedziałam się, książki pt."Niezgodna" autorstwa Veronica'i Roth. Od razu chciałabym powiedzieć, że jestem naprawdę mile zaskoczona. Nawet nie śniło mi się, że coś względnie podobnego do "Igrzysk Śmierci" może mi się spodobać aż tak.



Zacznę od początku; fabuła nie jest prosta, można powiedzieć nawet, że wykracza poza schematy. Mianowicie na ruinach miasta Chicago zostaje założone społeczeństwo idealne, budowane na zasadzie selekcji cech charakteru. Pięć frakcji: Prawość (szczerość), Altruizm (bezinteresowność), Erudycja (inteligencja), Nieustraszoność (odwaga) oraz Serdeczność (pokojowe nastawienie). Istnieje część osób które nie pasują do żadnej z grup, nazywają się bezfrakcyjnymi i żyją na marginesie. Zgodnie z tytułem filmu są też osoby, które pasują do kilku społeczeństw, nazywani są niezgodnymi, nie są akceptowani ponieważ według władz: "Niezgodni zagrażają systemowi. Nie będzie bezpiecznie dopóki nie zostaną usunięci"



Gdy tak jak główna bohaterka - Beatrice Prior (Shailene Woodley) - przechodzi się do innej frakcji niż rodzinna, nie mam się już kontaktu z najbliższymi wedle myśli "Frakcja ponad krew". Musi zmagać się z trudnościami związanymi z Nieustraszonością



Nie mogłabym nie wspomnieć o aktorze który odgrywa role Cztery czyli Tobias'a Eaton'a - Theo James. Myślę, że on dokształca całą fabułe, jego rola jest tajemnicza oraz mroczna, a jednocześnie bardzo ciekawa. 

Początkowo twórcy nie śpieszą się z rozwojem akcji i powiem szczerze w pewnym momencie stała się dla mnie aż nudna, ale musiałam odgonić te myśl, bo w tym samym czasie coś zaczęło się dziać. Z biegiem czasu historia poczyna komplikować się i nie zdążymy mrugnąć, a już jest ostateczny test przynależności.



Nagle świat który chciał zapobiec wojnie sam ją nakręca. Nieustraszeni, pod władzą Erudytów, na Altruistów. Niezgodni albo uciekną, albo zostaną zabici. Koniec filmu zostawia wiele pytań, na które mam nadzieje odpowie druga cześć ("Zbuntowana") tej Trylogii. 

Muzyka w filmie była po prostu cudowna. Każda piosenka idealnie dobra do momentów w których miała być puszczona. Nie mam słów.


Osobiście nie przeczytałam książki, o której słyszałam wiele dobrego, ale jeśli jest jeszcze lepsza od filmu, bez wahania sięgnę po nią w księgarni. 

Serdecznie polecam i pozdrawiam. :) 

P.S.
Jeśli chcecie recenzje jakiegoś filmu to proszę napiszcie o tym w komentarzu. Jestem w stanie zrecenzować każdy. :)