piątek, 30 września 2016

Nieracjonalny mężczyzna (2015)

Od jakiegoś czasu ciągnęło mnie do filmu pt. ,,Nieracjonalny mężczyzna". Nie tyle opis był zachęcający, co same zwiastuny i twórca, we własnej osobie Woody Allen!

Abe Lucas jest wykładowcą fiolozofii, który wpadł w dół egzystencjalny. Postanowił objąć posadę na małym nowojorskim uniwersytecie, na którym plotki na jego temat już dawno zostały rozpuszczone. Jego brak woli do życia i depresja zaintrygowały młodą studentkę - Jill. Co do dziewczyny - jest w szczęśliwym związku z cudownym młodym mężczyzną. Abe jednak słynie z... romansów. I tak, oprócz Jill, widzimy u jego boku także koleżankę - Ritę.


Relacje Abe i Jill wygląda z początku niewinnie, spotykają się jako przyjaciele. Na kawie, żeby spokojnie porozmawiać i takie miało pozostać, mężczyzna to sobie obiecał . Z czasem jednak przeradza się to w coś większego, co prawda dziewczyna twierdzi, że nadal kocha swojego chłopaka, lecz nie może oprzeć się urokowi dojrzałego mężczyzny. 

Rita od początku wiedziała czego chciała. Marzył jej się rozwód z mężem i wyjechanie gdzieś daleko. Gdzieś, gdzie będzie mogła zacząć nowe życie, najlepiej u boku profesorka i prawie jej się to udało...

W samej produkcji widzę wiele dziur, niezrozumiałych wypowiedzi, niedopowiedzeń. Zrobiony bardziej pod ,,głupią" widownie, niż dla ludzi, którzy naprawdę potrafią czytać między wierszami i zauważać to, co ukryte.

Brakowało mi ,,tego czegoś" -  aspektu, który skłoniłby mnie do powtórnego seansu.

Podczas jednego ze spotkań Jill i Abe w knajpie, przypadkowo słyszą rozmowę o ,,okrutnym sędzim", który chcę zrobić na złość kobiecie i zabrać jej dzieci. W głowie mężczyzny rodzi się misterny plan zabójstwa.
Przejście w mrok kryminału miało być punktem wyjściowym produkcji, ale wyszło trochę mdlę. Profesor Lucas zaczyna żyć morderstwem, stawia to na pierwszym miejscu. Może nawet byłby to dobry wątek, gdyby nie brak tajemnicy i wręcz maniakalne zainteresowanie śmiercią.
Morderstwo miało być idealne i w na początku było, dopóki ludzie nie zaczęli domyślać się, że to nie był zwykły zawał...

Abe udaje schizofrenika, jest zabójcą, ale również zastanawiała się z Jill kto zabił. Dziwi mnie, że kobieta się domyśliła, w takich produkcjach główna aktorka gra tą głupią do końca.


Emma Stone...wypadła bardzo dobrze, jej rola podobała mi się niezwykle. Mogłabym pokusić się o stwierdzenie, że ciągnie ten film. Gdy widzi się ją na ekranie od razu jest milej. Napawa dobrymi odczuciami.

O Joaquin'ie Phoenix'ie nie mogę nie wspomnieć, ponieważ mimo słabego scenariusza, zagrał przyzwoicie. Na tyle, że można zatrzymać się na chwilę przy jego postaci. Na tyle, że nie wywoływał u mnie zdenerwowania ani złych uczuć.

Podsumowując, aktorzy dają radę ze swoimi rolami, ale całość nie wychodzi tak, jak można by się tego po Allenie spodziewać. Powiem tak, raz obejrzeć można, ale nie widzę sensu do niego wracać.

Pozdrawiam. :)
Znajdziesz mnie na: https://www.facebook.com/seatingmovie/