poniedziałek, 18 kwietnia 2016

Bóg nie umarł 2 (2016)

Dzisiaj przychodzę do was z kontynuacją, trzeba to przyznać, dzieła Harolda Cronka. Na początku chciałabym wam wyjaśnić coś raz, na zawsze - ludzie, którzy uważają się za ateistów, nie powinni recenzować filmów o Bogu, ponieważ skoro twierdzą, że Go nie ma, to dlaczego mają się denerwować? Z drugiej strony, jednak powinni mieć szacunek do Niego i pisać Jego imię z wielkiej litery. Tłumaczę to wam, ponieważ spotkałam się z bardzo niepochlebną oceną ów produkcji, opartej tylko i wyłącznie na światopoglądzie.


Reżyser w drugiej części słynnego ,,Bóg nie umarł" osadza nas w amerykańskiej szkole na lekcji historii. Grace - zupełnie zwyczajna, wierząca nauczycielka prowadzi zajęcia tak, jak zawsze. Dostaje jednak pytanie o działalność Chrystusa - jako osoby naprawdę żyjącej, co zostało udowodnione. Kobieta odpowiada tak jak nauczono ją na studiach - zgodnie z prawdą, jednak nie zdaje sobie sprawy ile ta prawda będzie ją kosztować...

Główna bohaterka musi odpowiedzieć przed sądem na pytania odnośnie swojej wiary. Czy mogła obrazić kogoś swoim zachowanie? Czy powinna ukrywać się przy ludziach niewierzących? Kobieta została oskarżona o naruszenie prawa odnoście oddzielenia państwa od kościoła, ponieważ na swojej lekcji powiedziała to, co uczennica chciała usłyszeć. 


Film pokazuje bardzo małą wiedze ateistów, oczywiście nie obrażając ich. Pokazano tych ludzi jakby niedouczonych, takich, którzy twierdzą, że Chrystus nie był osobą publiczną. Jeden ze świadków powiedział: ,,Spójrzmy na datę dzisiejszej rozprawy. Lata są liczone od narodzin Chrystusa.", więc to już mówi nam, że On żył.

Strona oskarżycielska pokazała, że nauczycielka nie powinna wtrącać się w życie swojej uczennicy. Nie powinna poza szkołą, w ogóle w żadnym przypadku, mówić o Chrystusie. Rodzice tej dziewczyny wychowywali ją na wolną od jakichkolwiek narzuconych twierdzeń - ot prawdziwą ateistkę, ale natura ludzka jest inna...Sami musicie przekonać się, która ze stron wygrała tę sprawę.


W tym filmie urzekło mnie niezwykłe dopracowanie scen. Od pierwszych minut siedziałam w niebo wzięta, ponieważ dawno nie widział tak dobrego (oraz rzeczywistego) HD. Poczułam się naprawdę w roku 2016. Przyszłości - witaj.

Gra aktorska w żadnym stopniu nie była wymuszona i szczerze mówiąc, gdybym oglądała film bez dźwięku, pewnie stwierdziłabym, że to zwykła rozprawa.

Reasumując, obejrzyjcie tę produkcję bez założeń, bez wyrobionego zdania, bez utartego światopoglądu, a przysięgam, że będziecie mile zaskoczeni.

Pozdrawiam. :)
Zwiastun obejrzysz na: https://www.youtube.com/watch?v=27yYEm7FXzU
Znajdziesz mnie na: https://www.facebook.com/seatingmovie/

wtorek, 12 kwietnia 2016

Dary Anioła: Miasto Kości (2013)

Nie jestem osobą przepadającą za filmami fantasy, szczerze mówiąc, po prostu ich nie lubię. Może to przez zrażenie się do słabych efektów specjalnych lub przez gry aktorskiej w jakiejś produkcji - nie pamiętam. Dziś, oglądać kolejny odcinek serialu ,,Shadowhunters", chciałam zrecenzować wam niewątpliwe dzieło, produkcje, która przekonała mnie do ów gatunku.
Oczywiście mam na myśli ekranizacje powieści Cassandry Clare pt. ,,Dary Anioła: Miasto Kości".


Clary Fray jest, można tak powiedzieć, zwyczajną nastolatką, która niespecjalnie wyróżnia się w gronie znajomych. Dziewczyna, z niewątpliwym zacięciem malarskim odkrywa prawdę, którą jej matka - Jocelyn, usilnie próbowała zataić. Clary bowiem spostrzega, że Nowy York ma swoje drugie oblicze zwane Podziemiem, którego śmiertelnicy nie są w stanie zobaczyć. Świat wilkołaków, wampirów, czarowników, wróżek i demonów, a na straży ludzkości stoją w rzeczy samej Nocni Łowcy. Nefilim, bo tak zwana jest ta rasa, są pół ludźmi, pół aniołami. Clary odkrywa swoje moce i swój zaskakująco dobry wygląd w skórzanej kurtkę, które były znakiem rozpoznawczym Łowców.

Przyznam, że nie został do końca wykorzystany potencjał zawarty w powieści. Mimo, że film trwa ponad 2 godziny, czuje się niedosyt. Wiele postaci jest zrobionych tak, jakby ktoś nie doczytał książki. Zdecydowanie inaczej wyobrażałam sobie Isabelle, która miała być silną, dominującą, ale także pociągającą kobietą. Alec... kochany Alexander...miał być sporo wyższy od Jace i definitywnie dojrzalszy. Skoro już o Jace mowa...on jest idealny! Jeśli chodzi o Waylanda to będzie zadowoleni.


Abstrahując od książki, która jest bardzo dobra, podoba mi się, że w fabule nie jest ukazany tylko jeden wątek, są także rozwinięcie losy bohaterów drugoplanowych. Widzimy różne rodzaje uczuć - to nie jest romansidło takie jak ,,Zmierzch".

Efekty specjalne były naprawdę dobrze zrobione. czujemy się przeniesieni w zupełnie inny, ale niemniej rzeczywisty, świat. Wszystkie pojedynki, portale a nawet zaklęcia rzucane przez czarowników są  na najwyższym poziomie. Muzyka potęguje wrażenie tajemniczości, mroku.


Na pochwałę zasługują aktorzy, którzy spisali się na medal. Lily Collins, która wcieliła się w role Clary, była bardzo przekonująca. Mimo, że jest młodą aktorką nie ograniczyła się do jednej miny, ale pokazała wachlarz emocji. Jamie Campbell Bower w roli Jace kładzie widzów na łopatki swoim sarkazmem i trafionymi żartami. Nie wyobrażam sobie nikogo innego, kto mógłby Waylanda zagrać tak dobrze. Trzeba także przyznać, że aktor spodoba się damskiej części widowni (natomiast Lily przykuje uwagę mężczyzn).

W filmie sceny przechodzą sprawnie, a wątki dobrze się przeplatają. Niestety w kilku momentach brakuje mi akcji, tempa. Myślę, że ,,Dary..." to najlepsza do tej pory produkcja z serii ,,zmierzchopodobne". Oglądając, jestem pewna, nie stracicie czasu - polecam.

Pozdrawiam. :)
Film obejrzysz na: www.cda.pl/video/10119028http://www.cda.pl/video/1944987f
Znajdziesz mnie na: https://www.facebook.com/seatingmovie/