Jestem osobą sceptycznie nastawioną do wszystkich melodramatów, uważam że nie jest to najlepszy gatunek filmowy i ciężko pokazać w nim ,,coś więcej". O produkcji pt. ,,Keith" mam, wbrew pozorom, bardzo dobre zdanie.
Natalie to popularna 17-latka, która pilnie się uczy, trenuje tenis, jest ładna oraz ambitna, w końcu poznaje Raffa - chłopaka równie inteligentnego i przystojnego. Wszystko szło idealnie do czasu, kiedy partnerem Natalie na zajęciach z chemii nie został Keith - najbardziej ekscentryczna i dziwna osoba w całej szkole. O ile bohaterka nie ma ciekawej osobowości, to tytułowy bohater jest inny - to człowiek, który nie planuje przyszłości, nie otacza się gronem kolegów, ma gdzieś, co ludzie o nim pomyślą, bawi się życiem, obraca wiele rzeczy w żart. Był dla niej kumplem z zajęć, właściwie nic więcej ich nie łączyło. A różnice można było mnożyć. Z czasem zaczęli spotykać się poza szkołą, jeździli żółtą furgonetką Keitha i rozmawiali. Natalie uświadomiła sobie, że nie takiego życia chciała; wcale nie kochała tenisa i nie chciała iść na ten Uniwersytet, który proponował jej tata.
Keith przyznał, że chciał tylko zabawić się dziewczyną. Chłopak nie miał perspektyw na przyszłość, więc postanowił zniszczyć Natalie jej perfekcyjnie poukładany plan na siebie. Jednak ona przestała mu być obojętna i wszystko diabli wzięli gdy zaangażował się emocjonalnie w jej historię. Pokazał jej jak można czerpać z życia radość a nie robić to, co karzą rodzice.
Film jest od początku depresyjny, przygaszone kolory wywołują w nas niewyjaśnioną melancholie oraz swoisty niepokój. Od początku czujemy, że coś jest nie tak. Później dowiadujemy się, że brak perspektyw na przyszłość Keitha, o czym już wcześniej wspomniałam, to wyrok śmierci.
Produkcja nie jest typowym romansidłem, ponieważ nie widzimy Keitha i Natalie jako pary. Bohaterka dostała lekcje, którą zapamięta do końca życia i wydaje mi się, że każdy z nas wprowadzi ją w swoje.
Jeśli lubicie ironie i sarkazm to ,,Keith" przypadnie wam do gustu, ponieważ ów humorem jest wysycony. Nawet zadbano o pokazanie nastolatków, zawsze w tego typu filmach oddanych jako ,,głupie dzieciaczki", to ludzie z krwi i kości, w których tchnięto ducha.
Nie mam nic do zarzucenia aktorom, ponieważ bardzo dobrze oddali swoje postacie. Jesse McCartney w roli Keitha pokazał strach i niepewność bohatera, ale również cudowne poczucie humoru. Elisabeth Harnois jako Natalie przekazała wiele wartości, które powinniśmy zapamiętać.
Pozdrawiam. :)
Film obejrzysz na: https://www.cda.pl/video/5672061
Znajdziesz mnie na: https://www.facebook.com/seatingmovie/