piątek, 26 sierpnia 2016

Listy do Julii (2010)

Nigdy nie przepadałam za powieścią pt. ,,Romeo i Julia". Sam sposób pisania Williamia Szekspira oczywiście był niezwykły, ale historia jakby nie w moim stylu, nie przemawiała do mnie. Jednak po filmie pt.,,Listy do Julii" zaskoczyłam samą siebie, ponieważ pomyślałam, że William może miał trochę racji, co do tej miłości.


Sophie i Victor postanowili wyjechać na podróż poślubną przed ślubem ze względu na restauracje mężczyzny. Jako cel podróży wybrali sobie słoneczną Weronę, znaną z tragedii Romea i Julii. Zdawało się, że Victora interesowało tylko smaki Włoch, a jego narzeczona była daleko w tyle. Sophie postanowiła zwiedzić miasto w pojedynkę, bo czemu nie? Kobieta trafiła na miejsce gdzie zostawiano listy zaadresowane do naszej tytułowej bohaterki. W ręce wpadła jej kartka sprzed pięćdziesięciu lat. Sophie przyłączyła się do grupy ,,sekretarek Julii", które odpowiadały na korespondencje do tej dziewczyny wysłanej. Co postanowiła zrobić główna bohaterka? Odpowiedzieć na list, który, dosłownie, ,,wpadł jej w ręce". W taki sposób poznała Charliego, wnuka autorki pytań, w trójkę ruszyli w podróż za Lorenzo.

Sophie miała czas by odpowiedzieć sobie na pytania kim naprawdę była. Czego chciała? Gdzie była i dlaczego obok nie było Victora?


U jej boku widzimy Charliego, który niezwykle działał mi na nerwy. Z upływem minut jednak rekompensował początkową niechęć do siebie. Przekomarzanie się z blondynką było przezabawne!

Najważniejsza w całej historii jest Claire, która przez 50 lat nie dostawała odzewu na swoje pytania, ale nie przestała wierzyć w odpowiedź. Wyszła za cudownego człowieka, urodziła mu dzieci. Jej życie nie było do końca proste. W wypadku zginął jej syn oraz synowa. Wychowała swojego wnuka najlepiej jak mogła, a on wziął ją do Wenecji, z czego nie był początkowo zadowolony, chciał, żeby kobieta była szczęśliwa. Miłość, która, to prawda, zestarzała się, ale nie straciła na sile, prowadzi przez ten film. Czuć ją w każdej minucie, w zdeterminowaniu Claire.

Muszę przyznać, że nie wszystko podobało mi się w tej produkcji. Obraz Anglików jako uszczypliwi i narzekający na cały świat, co nie do końca jest prawdą. Uważam, że film powinien zostać zrobiony przez Włochów, ponieważ Amerykanie uważają Italię za kraj pełen sympatycznych ludzi, dobrego jedzenia i Lorenzów na każdym kroku, co też mija się z rzeczywistością.


,,Listy do Julii" odpowiada standardom komedii romantycznej lecz niestety jest bardzo przewidywalny. Oczywiście, gdy ktoś nie ogląda takich filmów to raczej nie będzie wiedział, co się stanie, ale dla mnie wychodzi to trochę słabo. Wszystko ratują aktorzy: Amanda Seyfried, Christopher Egan oraz cudowna Vanessa Redgrave.

Przyznam, że zauroczyły mnie ujęcia Włoch. Takich zdjęć nie dało się zepsuć, były wręcz idealne, bo gdy tylko zobaczymy obraz Toskanii, to zakochujemy się od pierwszego wejrzenia!

Pozdrawiam. ;)
Znajdziesz mnie na: https://www.facebook.com/seatingmovie/

czwartek, 25 sierpnia 2016

Za jakie grzechy, dobry Boże? (2014)

Mam sentyment do francuskich produkcji ze względu na mojego ulubieńca jakim jest ,,Nietykalni", dzięki niemu francuska kinematografia nabrała rozpędu. Coś, co niewątpliwie, wychodzi Francuzom najlepiej to komedie. Trafiłam ostatnio na przezabawny film z przekazem pt. ,,Za jakie grzechy, dobry Boże?"


Claude i Marie byli szczęśliwymi rodzicami pięknych czterech córek. Starsi ludzie byli również zagorzałymi katolikami, więc marzyli o znalezieniu dla swoich dzieci odpowiednich mężów. Przez ,,odpowiednich" mam na myśli: katolików. Niestety dziewczyny wyszły kolejno za Żyda, Araba oraz Chińczyka. Małżeństwo pokładało coraz większe nadzieje w najmłodszej, niezwykle urodziwej, Laure. Teściowie z zwiększającą się ilością zięciów musieli stawać się proporcjonalnie bardziej tolerancyjni, co średnio wychodziło samemu Claudowi. Okazało się, że wybranek Laure rzeczywiście był katolikiem, ale kolor jego skóry pozostawiał wiele do życzenia, ponieważ był czarny.

Muszę przyznać, że rozmowy teścia z zięciami nie są żenujące, zaczerpnięte ze stereotypów, ale nie rasistowskie. A gdy wszyscy spotykają się na rodzinnym obiedzie - można popłakać się ze śmiechu!


Ojciec naszego czarnoskórego narzeczonego jest równie konserwatywny jak Pan Verneuil. Pomyślicie, że pewnie świetnie się dogadali, skoro mają takie same charaktery, ale nic z tych rzeczy! Już podczas pierwszej rozmowy na Skype się pokłócili, a prawdziwa komedia zaczęła się podczas spotkania.

Andre chciał dla swojego syna czarnej żony, natomiast Claude chciał dla swojej córki białego męża. Do końca jednak nie możemy być pewni czy to im wyjdzie.


David, Rachid i Chao początkowo nie mogą nie dogadać, kierując się kulturami, narodowościami, wyznaniami. Jednak gdy pojawia się Charles mężczyźni chcąc ratować rodzinę, w konspiracji, postanawiają go śledzić zacieśniając tym samym więzi.

Przyznam, że najbardziej do gustu przypadła mi rodzinna pasterka. Mnie pewnie też zaskoczyłby widok mężczyzn różnych narodowości śpiewających kolędy z książeczek.

Do każdego z bohaterów została przypięta jakaś metka, nawet Pan Verneuil nie został oszczędzony. Walka z uprzedzenia poprzez komedie wyszła bardzo dobrze. Nie mam się do czego przyczepić.

Pozdrawiam. ;)
Film obejrzysz na: http://www.cda.pl/video/83774928,
Znajdziesz mnie na: https://www.facebook.com/seatingmovie/

piątek, 12 sierpnia 2016

Iluzja (2013)

Przyznam, że dopóki nie pojawiły się zapowiedzi filmu pt. ,,Iluzja 2" o jedynce nic nie słyszałam. Stwierdziłam, że dobrze by było obejrzeć ,,Iluzje", ponieważ tematyka była bardzo w moim klimacie. Pomyślałam: ,,Ja dam się nabrać? Ja?".


Czterej Jeźdźcy byli czwórka utalentowanych iluzjonistów - J. Daniel Atlas, Jack Wilder, Merritt McKinney oraz Henley Reeves - znalezionych przez tajną organizacje OKO. W trakcie niezwykłego pokazu w Las Vegas okradli bank na innym kontynencie - a konkretnie we Francji. Niestety to przyciągnęło uwagę FBI oraz Interpolu, ale nie tylko organy ścigania mieli ich na oku, a także Thaddeus Bradley, były magik wyjaśniający triki innych ,,czarodziei". Grupa jednak wyprzedzała wszystkich, nawet Pana Bradleya, o kilka kroków. Jak zostało powiedziane: ,,Nie ważne, co myślisz, że wiesz, zawsze będziemy jeden krok, trzy kroki, siedem kroków przed tobą."

Producenci trochę grają z widzami w kotka i myszkę. Zostajemy wkręceni w karuzele iluzji. Pod koniec wszystko zmienia się o 180* i nic nie układa się już tak, jak nam się początkowo wydawało. Film da się oglądać tylko na krótkim oddechu. Zwroty akcji pojawiają się jak fajerwerki zapychając dziury w scenariuszu.


Moim ulubionym momentem jest scena akcji. Pościg za Jackiem po autostradzie bardzo szybkimi samochodami i niesamowity wybuch, Okazuje się, że tutaj też wkradł się przekręt. Musimy pamiętać o słowach wypowiedzianych na początku filmu: ,,Im uważniej patrzysz...Tym mniej widzisz!". Fabuła jest tak wciągająca, że po czasie o tym zapominamy. 

Aktorzy zostali dobrani fenomenalnie! Jesse Eisenberg nawet wyglądem dawał do zrozumienia, że jest cwaniaczkiem i pokazał to w rozmowie z agentem FBI. Woody Harrelson wzrokiem przejrzałby najbardziej skrytą i zamkniętą w sobie osobę. Isla Fisher pozamiatała film swoją ciekawą urodą i kokieterią. O Dave Franco muszę powiedzieć, że jest bardzo przystojnym mężczyzną i zjednał sobie tym rzesze fanek. Michael Caine i Morgan Freeman zostali wyznacznikiem poziomu jaki widzimy w produkcji. Doskonali w każdym calu aktorzy, w ich grze nie ma miejsca na najmniejszy błąd. 


Reżyser pozwolił sobie na trochę romansu, bowiem między Dylanem Rhodes oraz Almą Dray, którzy teoretycznie mieli się zająć sprawą, zauważamy iskrę zainteresowania. Niestety na głowę bije ich duet Daniel&Henley. Dialogi tej dwójki polegały na zasadzie dogryzania, co w efekcie wychodziło niezwykle zabawnie. 

Bardzo spodobało mi się swoiste przedstawienie bohaterów na początku filmu, jeszcze nie spotkałam się z takim rozwiązaniem i według mnie jest zdecydowanie na plus. 

Muzyka i ujęcia to największe zalety. Piękna, tajemnicza ścieżka dźwiękowa tylko pogłębiała doznania a gładkie przejścia kamery wywoływały uśmiech na moich ustach. 

Podsumowując, ,,Iluzja" jest przyjemna dla oka i miła w odbiorze. Sztuczki na miarę rasowych magików. Obsada niczego sobie, mam wrażenie, że trochę podsycona Freemanem. 

Pozdrawiam. :)
Film obejrzysz na: 

czwartek, 4 sierpnia 2016

Zwierzogród (2016)

Wiele razy już starałam się pominąć film ,,Zwierzogród" i do tej pory jakoś mi to wychodziło, czułam do niego niewyjaśnioną niechęć. Ostatnio jednak miałam ochotę obejrzeć ,,bajki" wysoko oceniane i biorąc pod uwagę, że ,,Zootopia" znajdowała się w pierwszej dziesiątce najlepszych filmów z ostatniej dekady stwierdziłam: ,,Dobra, co mi tam?".


Fabuła kręci się wokół królika imieniem Judy. Dziewczyna dążyła do swojego celu i go osiągnęła. Po ukończeniu akademii policyjnej z wyróżnieniem została pierwszym królikiem policjantem. Judy wyjechała do Zwierzogrodu, gdzie każdy mógł być tym - kim chciał, z myślami o zmianie świata na lepsze, niestety została przydzielona do mandatów. Nasza króliczka jednak wyniuchała trudną do rozwiązania sprawę. Na jej drodze stanął sprytny i gadatliwy lis Nick. Okazuje się, że dziewczyna potrzebuje partnera, którym zostaje nie kto inny jak nasz lisek.

Bardzo spodobało mi się przestawienie świata w wersji bez ludzi. Cudownie odwzorowano ludzkie zachowania. Pokazano, że drapieżniki mogą żyć z ofiarami; że mięsożercy i roślinożercy wcale nie muszą sobie przeszkadzać, a mogą nawet egzystować w zgodzie. Najbardziej urzekła nie autentyczność niektórych scen. Jakby je żywcem wyjąć z rynku w jednym z bardziej zatłoczonych miast. Nie taki lew straszny, nie taki królik bezbronny, nie taki lis cwany.


Po raz kolejny Disney pokazał swoją wielkość. Samo miasto ma w sobie kilka sektorów - każdy niebanalnie zrobiony i pięknie odwzorowany. Tak, jakby cały świat ulokowano w jednym miejscu. A podróż Judy to prawdziwa magia. I trzeba przyznać, że zwierzęta wychodzą Disney'owi najlepiej o czym świadczy choćby Myszka Mickey.

Dubbing mnie oczarował. Julia Kamińska w roli Judy Hoops tak cudownie oddała króliczy głos. Paweł Domagała, co tu dużo mówić...zostałam zauroczona jego ,,lisem chytrusem". Najbardziej trafionym głosem w całym filmie była Barbara Kurdej-Szatan jako wiceburmistrz Obłoczek. Kochany, słodki, owczy głosik. Właśnie tak można sobie tę aktorkę wyobrazić.


Nie mogłabym nie wspomnieć o świetnej ścieżce dźwiękowej. Piękne, nastrojowe melodie, które nuci się kolejne pół dnia po seansie.

Z filmie zaskoczyła mnie także różnorodność gatunków. Mamy komedie, dramat, romansidło, akcje. Mimo takiej ilości wcale nie wieje tandetą. I te sceny sugerowane ,,Ojcem Chrzestnym" - cudowne!

Produkcje tę zdecydowanie poleciłabym osobą w każdym wieku, ponieważ nie gorszy, śmieszy, straszy, zaskakuje i rozczula. Nie ważne czy masz lat 6 czy 96 i tak będziesz dobrze wspominał ,,Zwierzogród".

Pozdrawiam. :)
Znajdziesz mnie na: https://www.facebook.com/seatingmovie/