Quentin Jacobsen (Nat Wolff) - powszechnie znany jako Q - od zawsze skrycie podkochiwał się z swojej zbuntowanej sąsiadce - Margo Roth Spiegelman (Cara Delevigne). W dzieciństwie przeżyli wspólnie coś czego Q nie zapomni do końca życia. Po latach chodzili do liceum i można by rzec, iż urwał im się kontakt. Czy to wszystko mogło być bardziej skomplikowane? Jasne, że tak! Pewnego wieczoru Margo wkracza do pokoju głównego bohatera w stroju ninja i obwieszcza mu, że pożycza samochód oraz jego osobę włącznie. Po wieczorze pełnym wrażeń i obietnicy, że coś się zmieni dziewczyna znika. To nie było zniknięcie takie jak inne. Nie zostawiła wskazówki swojej siostrze ani rodzicom, jednak przy okazji wpakowała Q w niezłe bagno. Chłopak odkrywa coś niezwykłego, ona zostawiła skomplikowane wskazówki tylko dla niego, więc wyrusza na poszukiwania. Podczas pokonywania setek kilometrów do celu bohater uświadomił sobie, że ludzie nie są naprawdę tacy jakimi mogą się wydawać.
Postać Margo powstała tutaj nudna i mdła gdzie w rzeczywistości miała być tajemniczym wulkanem energii. Cara ukazała dziewczynę jako wytwór wyobraźni naszego Quentina, wypadła fałszywie głosząc idee, które w książce miały moc przemiany. Gdyby ktoś powiedział mi przed filmem, że Delevigne to początkująca aktoreczka z brakiem stażu to po seansie zdecydowanie uwierzyłabym w to.
Na pewno inaczej wyobrażałam sobie Ben'a (Austin Abrams) i Radar'a (Justice Smith) - przyjaciół głównej postaci. Jak na mój gust wyglądali jak dziesięciolatki w porównaniu z Lacey, ale ich grze aktorskiej jestem wdzięczna, ponieważ tutaj nie zawiodłam się. Grzechem byłoby nie wspomnieć o Nac'ie Wolffie, starał się i moim zdaniem był w porządku, właśnie taki obraz głównego bohatera zrodził się w mojej głowie po lekturze.
Nie byłabym sobą gdybyś nie powiedziała, że jeśli liczyliście na wierne odwzorowanie powieści to niestety zawiedziecie się. Końcówka została tak nieudolnie zmieniona, że zaważyła na całej mojej ocenie.
Nie byłabym sobą gdybyś nie powiedziała, że jeśli liczyliście na wierne odwzorowanie powieści to niestety zawiedziecie się. Końcówka została tak nieudolnie zmieniona, że zaważyła na całej mojej ocenie.
Film uratowali zdecydowanie scenarzyści o których wcześniej wspomniałam. Lekkość książki przenieśli na film i chwała im za to. Gdyby tylko Cara lepiej zagrała...Nie ma porównania z pierwszą ekranizacją powieści Johna Greena - nie dorasta jej do pięt. Jednak mogę całość ocenić jak najbardziej na plus i tylko czekać na kolejną adaptacje.
Polecam i pozdrawiam :)
Film obejrzysz na: http://www.cda.pl/video/49222075
Znajdziesz mnie na: https://www.facebook.com/seatingmovie/
Film obejrzysz na: http://www.cda.pl/video/49222075
Znajdziesz mnie na: https://www.facebook.com/seatingmovie/
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz