Philippe - bogaty arystokrata, ulega wypadkowy, w skutku którego został sparaliżowany od szyi po palce u stóp. Jako pomoc domową zatrudnia młodego mężczyznę o imieniu Driss. Chłopaka który niedawno wyszedł z wiezienia i mieszka w podparyskim blokowisku. Driss klepie biedę, ale nie brak mu poczucia humoru, a jego riposty pasują do najlepszych komedii. Mężczyźni są swoimi zupełnymi przeciwieństwami. Nie łączy ich nic, jednak uczą się od siebie nawzajem bardzo wiele
Historia oparta na prawdziwych wydarzeniach wcale nie wywołuje u nas łez choć paradoksalnie powinna. Komedia została stworzona po to by rozśmieszać, więc na łzy śmiechu możemy wykorzystać całe pudełko chusteczek. Na usta ciśnie się aż "Bawi ucząc - uczy bawiąc"
Omar Sy w roli Drissa pokazał pełnowartościową, zabawną, jasną postać. Gdy tylko go widziałam buzia sama mi się śmiała. Cudowny aktor - zakochałam się w jego mowie ciała.
Francois Cluzet miał do wykonania trudne zadania, ponieważ był sparaliżowanym Philippe. Razem z Omarem idealnie dotarli się i to grało. Myślę, że stworzyli perfekcyjną drużynę, którą oglądało się z zaciekawieniem.
Nie mam nic do zarzucenia temu filmowi ponieważ podarował mi dwie godziny czystego śmiechu. Zamiast czepiać się wole się śmiać, tak po prostu. A dzięki niemu uśmiech nie chce zejść z twarzy na długie godziny.
Pozdrawiam :)