poniedziałek, 20 października 2014

LOL czyli (nie) śmieje się głośno

Pierwszy raz gdy obejrzałam film pt. ,,LOL" nie byłam do niego w pełni przekonana, brałam głównie pod uwagę grę aktorską samej Miley Cyrus, która jak wiadomo znana jest z ,,Hannah Montana". Stwierdziłam jednak, że oglądnięcie tej produkcji jeszcze raz przecież mi nie zaszkodzi, lecz przypadkowo włączyłam jego poprzednika i cóż doceniłam swoistą ,,poprawkę" reżyserki. Przejdźmy jednak do samej fabuły.

Główną bohaterką jest Lola, szerzej znana jako LOL, dziewczyna z naprawdę dużymi problemami. Wraz z rozpoczęciem roku szkolnego jej chłopak Chad oświadcza jej, że przespał się z inną dziewczyną, a mówi to tak jakby opowiadał co zjadł na śniadanie. Nastolatka nieudolnie udaję, że ją to nie rusza, co więcej kłamie, że ona zrobiła to samo. Nastęonie to kłamstewko przysporzyło jej wiele zmartwień. Jakby tego było mało, jej rodzice, którzy się rozwiedli, od pewnego czasu znów zaczęli się potajemnie spotykać. Gdy Lola dowiaduję się o wszystkim wpada w złość.


W dalszej części akcji dziewczyna ponownie się zakochuje jednak wybrała sobie niefortunny obiekt westchnień, bowiem jest to przyjaciel Chada - Kyle. Przebywają oni długą i wyboistą drogę do szczęścia. Do tego niedojrzali dorośli nie byli w stanie zrozumieć czego potrzebują ich własne dzieci.


W filmie najbardziej rozśmiesza, czy też bardziej załamuje, stereotypowe pokazanie Europejczyków. Ukazano ich jakoś zatrzymanych w czasie, głupich i czasem niemal przerażających.

Powiem szczerze, że za drugim razem produkcja naprawdę spodobaał mi, ponieważ dostarcza wystarczającą ilość humoru. Oczywiście można go też określać jako tanie romansidło.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz