Gdy pierwszy raz obejrzałam film pt. ,,Gwiazd naszych wina" stwierdziłam: "wow, naprawdę świetny", ale pomyślałam: "Kurcze przecież to jest tylko ekranizacja książki, więc pasuje ją przeczytać.". Przy najbliższej okazji kupiłam ów powieść. Już w pierwszym rozdziale zauważyłam wiele różnic, a to co było później...tragedia! Adaptacja tak odbiega od książki, że byłam w szoku. Jednak, nie będę zagłębiać się tutaj na temat mojego niezadowolenia z pracy reżysera i postaram się skupić na samej historii.
Główna bohaterka, Hazel Grace Lancaster, jest 17-latką z wyrokiem śmierci. Kiedy miała 13 lat wykryto u niej raka tarczycy, była jedną nogą na tamtym świecie, jednak uratowano ją dzięki eksperymentalnym leczeniu, który miał niestety efekty uboczne, a mianowicie w płucach dziewczyny zbierał się płyn, który mógł doprowadzić do jej uduszenia. Gdy poznaje na grupie wsparcia młodego Augustusa Watersa - chłopaka który przeszedł raka kości z amputowaną nogą - jej dni nabierają nowego znaczenia.
Hazel i Gus są bardzo mądrymi, delikatnymi, kochanymi i wychowanymi młodymi ludźmi. Oboje mają do siebie niezwykły dystans. Może wydawać się, że oni najbardziej zasługują na długie życie przepełnione miłością. Bohaterowie zakochują się w sobie w tak idealny sposób. Rozwijające się pomiędzy nimi uczucie jest urocze, można aż rzec, że przyprawia nas o uśmiech. Historia wywołuje u nas łzy dopiero gdy uświadamiamy sobie, że nie może skończyć się szczęśliwie. Uśmiercanie bohaterów ścina nas z nóg, bo gdy już zdążyliśmy wczuć się w film i cieszyć się każdą sceną, jego twórcy sprawiają, że rozklejamy się na dobre. Przez te wydarzenia mamy ochotę, aż przytulić bohaterów i nakrzyczeć na twórców.
W ,,Gwiazd naszych wina" jest, prócz miłości, choroby oraz przyjaźni, jeszcze jedna ważna sprawa. Hazel posiada książkę pt. ,,Cios udręki" Petera Van Houtena, którą traktuje jako coś najważniejszego w swoim życiu i gdy, w pewien sposób, karze Gusowi ją przeczytać czuję jakby pokazała mu część swojego nienaruszonego świata. Zdaję się, że historia zawarta w Ciosie jest bardzo ważna w rozwijającym się biegu wydarzeń bohaterów. Myślę, że książka ta jest perfekcyjny dopełnieniem, bo bez niej akcja byłaby słabym romansidłem dla zdesperowanych nastolatek.
Jednak film trąci optymizmem. W scenie gdzie Gus i Hazel spotykają się z autorem książki fabuła nabiera dynamizmu i wywołuje wiele emocji. Wszystko zaczyna toczyć się tak szybki tempem, że może wywołać u nas aż zaskoczenie, i zastanowienie. Wszystko obraca się do góry nogami gdy nagle w życiu dziewczyny znów, tym razem niespodziewanie, pojawia się Peter Van Houten i pokazuje Hazel coś, co może zmienić jej nastawienie do autora.
Ekranizacja choć pomija wiele istotnych sytuacji, jest naprawdę dobra i po jej obejrzeniu czujemy się jak nowi, jakbyśmy nie wiedzieli co się z nami dzieje, zostaje tylko jedno wielkie "WOW!".
Polecam każdemu obejrzeć ten film, ponieważ, nie oszukujmy się, wywołuje w nas skrajne emocje i może skierować nasze zachowanie w odpowiednią stronę.
Pozdrawiam :)
Film obejrzysz na: http://www.cda.pl/video/555067ae,
Znajdziesz mnie na: https://www.facebook.com/seatingmovie/
Film obejrzysz na: http://www.cda.pl/video/555067ae,
Znajdziesz mnie na: https://www.facebook.com/seatingmovie/
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz